Szok, terapia i co dalej
Ideolodzy nadwiślańskiego liberalizmu zacierają obraz sukcesów „ćwierćwiecza transformacji". W dużej mierze zostały one osiągnięte nie dzięki polityce rządów posolidarnościowych, lecz pomimo niej – pisze były wicepremier w rocznicę Okrągłego Stołu.
Polka rodzi pierwsze dziecko, przeciętnie biorąc, w wieku 28 lat. Dokładnie tyle – a więc jedno pokolenie – mija od dnia, kiedy zasiedliśmy do obrad Okrągłego Stołu. Polski był ten narodowy mebel, ale bez wątpienia zmienił bieg dziejów nie tylko w naszej części świata. I choć nie był to koniec historii, jak orzekali jedni, nie był to także jej początek, jak przyjmuje ogromna większość luminarzy nauk społecznych, analityków i polityków.
Korzenie głębokich zmian ekonomicznych, kulturowych i politycznych sięgają bowiem bardziej wstecz, przed rok 1989. Przynajmniej w Polsce oraz na Węgrzech i w republikach byłej Jugosławii. Już w latach 70. i 80. było tu i tam trochę rynku i nieco pluralizmu, jednakże wielka systemowa transformacja ruszyła dopiero w wyniku politycznego przełomu 1989 r. Zasadniczą w nim rolę odegrała Polska, z czego powinniśmy być dumni, acz nie wszyscy są.
Wtedy, po dwu miesiącach obrad, zarysował się kompromis akcentujący wizję społecznej gospodarki rynkowej. Osiem lat później stosowny zapis znalazł się w Konstytucji RP. Jednakże niektórzy wpływowi politycy i głośni ideolodzy bynajmniej się tym nie przejmowali, forsując swoje koncepcje struktur i instytucji ekonomicznych, czego skutki odczuwamy współcześnie, a dawać znać o sobie będą one i w następnym pokoleniu.
Sam też usiadłem 6 lutego 1989 r. przy Okrągłym Stole (stał w Sali Kolumnowej Pałacu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta