W sądzie rodzinnym wygrywa się psychologią
W salach rozpraw wciąż dominuje stereotypowe myślenie. Dlatego sukces w sprawach rozwodowych polega na uzyskaniu spokoju ducha, a niekoniecznie zemsty na małżonku – mówi radca prawny Jacek Sokołowski w rozmowie z Pawłem Rochowiczem.
Rz: Gdy jest mowa o prawie rodzinnym, to jakie pojedyncze słowo się panu z tym kojarzy?
Jacek Sokołowski: Niepewność.
Przecież w tej dziedzinie nie ma tylu zmian co na przykład w prawie gospodarczym.
Sprawy gospodarcze są bardziej przewidywalne. Łatwiej oszacować szanse wygranej. W sprawie rodzinnej mogę tylko ogólnie przedstawić klientowi, jak będzie wyglądał proces. Wyrok zależy jednak w dużej mierze od tego, na jakiego sędziego trafimy czy jak się zachowają świadkowie. Krótko mówiąc – stopień niepewności jest znacznie większy niż w innych sprawach. To prawda, że prawo rodzinne się mało zmienia. Zmieniają się jednak standardy kulturowe i społeczne życia rodzinnego, a prawo za nimi nie nadąża. Stąd ta niepewność.
Co konkretnie ma pan na myśli, mówiąc o zmianach w kulturze i rodzinie?
Nie mamy dziś w Polsce jednego modelu rodziny. Coraz częściej pojawiają się np. rodziny patchworkowe, należą do nich rodzice i dzieci z rozbitych wcześniej małżeństw. Tymczasem kodeks rodzinny i opiekuńczy, pochodzący z lat 60. XX wieku, został skrojony tylko pod jeden, tradycyjny model. Widać to choćby w przepisach zakazujących orzeczenia rozwodu ze względu na zasady współżycia społecznego. To anachronizm. Dziś w społeczeństwie jest raczej przyzwolenie na rozwód niż na uporczywe kontynuowanie związku, w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta