Zamknięcie oczu nie pomoże: dekret nie zniknie
Próba wepchnięcia do grobu dekretu warszawskiego ma służyć jedynie uchwaleniu aktu prawnego, który reprywatyzacji będzie dotyczył tylko z nazwy, a w rzeczywistości zamknie drogę do odzyskania zrabowanego mienia – zauważa prawnik.
W „Rzeczpospolitej" z 6 października br. ukazał się artykuł prokuratora Jacka Wygody dowodzący, że dekret warszawski (dekret Rady Ministrów i Prezydium Krajowej Rady Narodowej z 26 października 1945 r. o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m.st. Warszawy) utracił moc „najpóźniej 30 grudnia 2001 r.", wskutek czego wszystkie wydane na jego podstawie decyzje administracyjne dotknięte są wadą nieważności.
Choć autor, broniąc swojej tezy, powołuje się na akty prawne, to jego argumentacja przywodzi na myśl typowe przekonanie małego dziecka, że gdy zamknie oczy, to zniknie. Artykuł zdaje się bowiem przekonywać czytelników, że zamknięcie oczu na brzmienie przepisów skutkować będzie zaniknięciem (derogacją) dekretu warszawskiego.
Przed wykazaniem nietrafności argumentów użytych w artykule, warto odnotować, że autor wskazuje kilka możliwych przyczyn oraz kilka konkurencyjnych dat rzekomej derogacji dekretu. Zważywszy, że obowiązywanie aktów prawnych jest zerojedynkowe, już sama niepewność co do przyczyny i daty wygaśnięcia dekretu świadczy o słabości użytej argumentacji.
Jako pierwszą ustawę, która rzekomo uchyliła dekret warszawski, prokurator Wygoda wskazuje przepisy wprowadzające kodeks cywilny (ustawa z 23 kwietnia 1964 r.). Jego zdaniem, skoro art. III pkt 4 rzeczonej ustawy uchylił dekret z 11 października 1946 r. – Przepisy wprowadzające...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta