Nie chodzi o rozbiór Polski
Decentralizacja kraju zyskała zaskakująco duży rozgłos. Niestety, została przedstawiona w karykaturalnym świetle jako koncepcja rozbicia państwa – piszą twórcy koncepcji #ZdecentralizowanaRP.
Zamiast proponowanej przez prezydenta Andrzeja Dudę poważnej dyskusji o kwestiach ustrojowych, mamy do czynienia z wciągnięciem koncepcji zdecentralizowanej Rzeczypospolitej do walki międzypartyjnej. Zasadniczy błąd osób uważających, że strategiczna decentralizacja jest równoznaczna ze znanym ze średniowiecza rozbiciem dzielnicowym, polega na niezrozumieniu mechanizmów rządzących współczesnymi państwami, które są znacznie bardziej złożonymi organizmami, niż miało to miejsce jeszcze 100 lat temu. Drugi błąd krytyków polega na rozumowaniu zero-jedynkowym, że albo możemy mieć do czynienia ze scentralizowanym państwem unitarnym, albo z państwem federalnym, w którym regiony mają głęboką autonomię. W rzeczywistości możliwe jest stworzenie modelu pośredniego, który nazywamy „zdecentralizowanym państwem unitarnym".
Trzy problemy
Przeniesienie części kompetencji z Warszawy do władz samorządowych nie musi oznaczać zagrożenia dla państwa jednolitego tak długo, jak długo w tę operację wbudowane są bezpieczniki. Dziś głównym bezpiecznikiem jest art. 171 konstytucji, który mówi, że premier i wojewodowie sprawują nadzór nad jednostkami samorządu terytorialnego w zakresie legalności, a Sejm, na wniosek premiera, może rozwiązać organ stanowiący samorządu terytorialnego, jeżeli organ ten rażąco narusza konstytucję lub ustawy. W naszym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta