Los Szkocji w rękach Polaków
Kwestia niepodległości dzieli Szkotów na pół. Polscy imigranci mogą więc przeważyć szalę zwycięstwa.
Union Jack, flaga Zjednoczonego Królestwa, dumnie łopoce nad hotelem Balmoral, wspaniałym wiktoriańskim gmachem postawionym w samym centrum Edynburga. Ale to już wyjątek. Niemal wszędzie indziej zastąpiono ją białym krzyżem na niebieskim tle, barwami Szkocji. Jeden z wielu sygnałów, jak bardzo 312-letnia unia z Anglią jest zagrożona.
– Sondaże są różne, ale zasadniczo poparcie dla niepodległości sięga już 50 procent. Szkoci popierają ugrupowania lewicowe i od lat dostają w Londynie rządy torysów, bo są przegłosowani przez Anglików. Ale to brexit, którego tu nie chciano, przelał czarę goryczy – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Scott Macnab, szef działu politycznego dziennika „The Scotsman".
Na początku października pierwsza minister Szkocji Nicola Sturgeon ogłosiła, że w przyszłym roku ta zmiana nastrojów przełoży się na bardzo konkretny efekt: powstanie w Europie nowego państwa. Plan jest może nieco na wyrost, ale to nie pusta groźba czy kataloński skok w bezprawie. Bo ścieżek do wymuszenia ponownego (po tym w 2014 r.) referendum niepodległościowego jest kilka. Jedna to utworzenie w razie przedterminowych wyborów koalicji Szkockiej Partii Narodowej (SNP), która już teraz jest trzecią siłą w parlamencie w Westminsterze z laburzystami, ale pod warunkiem zgody Londynu na głosowanie w sprawie niepodległości. Lider Partii Pracy Jeremy Corbyn jest na taki układ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta