Coś za coś
KOMENTARZ
Rząd podjął próbę ustalenia priorytetów budżetowych. Nie mówi jednak wprost, że ceną wzrostu jednych wydatków jest wyraźnyspadek innych
Coś za coś
Przy lekturze projektu budżetu można osiwieć. Nie dlatego, że ktoś będzie miał do dyspozycji mniejsze środki, a ktoś większe. W gruncie rzeczy rząd uczynił chwalebny krok w kierunku faktycznego sformułowania priorytetów po stronie wydatków. Siwizna jako efekt lektury budżetu pojawia się, ponieważ jego autorzy zrobili niewiele, by pokazać, co istotnego -- poza pewnymi priorytetami -- stanie się w przyszłym roku, albo całkiem dużo, by nie pokazać, jak realnie zmienią się środki do dyspozycji poszczególnych działów sfery budżetowej. Liczba zbiorczych tabel w uzasadnieniu do budżetu -- bodaj najważniejsza analitycznie jego część -- zmniejsza się w tym roku z 20 do 14. Znikają wszystkie dotyczące wydatków.
Makroekonomia
Zacznijmy jednak próbę analizy od wielkości makroekonomicznych. Jeśli sprawdzą się -- to będzie dobry rok dla Polski, biorąc pod uwagę zwolnienie tempa wzrostu, a nawet recesję na znacznych obszarach świata. Wzrost PKB o 5, 1 procent utrzyma Polskę wśród liderów na świecie. Szanse, by był większy, teoretycznie istnieją, ale -- naszym zdaniem -- jeżeli wystąpi odchylenie od tej prognozy, to raczej w dół niż...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta