Bije po oczach, krzyczy do ludzi i za to płaci
Marzyliśmy kiedyś, by Christo – specjalizujący się w opakowaniach słynnych budowli na świecie – artystycznie owinął Pałac Kultury w Warszawie. A skończyliśmy na reklamowej inwazji. To jednak nie to samo
Reklama w Polsce triumfalnie podbija miasta i wylewa się na drogi. W skolonializowaną przestrzeń publiczną wprowadza totalny chaos i bałagan. Zwłaszcza stolicę przemieniła w zaśmiecony lunapark.
Najgorsza jest ta wielkoformatowa, agresywnie się rozpychająca i bijąca po oczach. W najruchliwszych punktach Warszawy opanowała całe ulice. Domy zamieniły się w gigantyczne nośniki reklamy. Architekturę budynków przesłaniają owijające je reklamowe płachty lub megabillboardy mocowane wprost na elewacjach. Niewiele mniejsze stoją na ulicach.Wielkie rusztowania reklamowe piętrzą się na dachach niczym hybrydy. Estetyczny horror!Na kilkunastopiętrowej ścianie roznegliżowana para igra z telefonią komórkową Play.
Naprzeciw konkuruje z nią para elegancka, ubierająca się w Reserved i bywająca w Moulin Rouge. „Paris mon amour” – woła radosny napis na ostrym czerwonym tle. Na wszystkich ścianach podziemnego przejścia na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskich pląsają w uściskach bohaterowie nowego serialu TVP „Barwy szczęścia”. Centrum Finansowe (dawny Dom Partii) długo szczelnie owijała tkanina z gwiazdami TVN. Teraz ustąpiła płachcie, na której Grundig krzyczy, że wraz z telewizorem nowej generacji tworzy Fine Arts. Na Pałacu Kultury trwa nieustający festiwal bannerów. Z ulicznych billboardów ciągle jeszcze apelują do przechodniów politycy startujący w wyborach. Ale nie brakuje i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta