Rodzinne narty w krainie wilka
Stoki gotowe są już na przyjęcie narciarzy. W każdym ośrodku od zeszłego sezonu coś poprawiono
Przybyło sprzętu do naśnieżania stoków, oświetlenia, nowych atrakcji, jak rynny snowboardowe czy trasy z muldami. Przybyło też miejsc noclegowych, których w Bieszczadach wciąż jest zbyt mało.– Skromne inwestycje to przede wszystkim efekt zeszłorocznej łagodnej zimy. Sezon był krótki, dutków mało, to i inwestycje skromniejsze – ocenia Bronisław Mrugała, współwłaściciel dwóch największych podkarpackich stacji narciarskich Laworta i Gromadzyń w Ustrzykach Dolnych.
Bieszczadzkie stoki nie mogą się równać tatrzańskim, ale mają swój urok i z każdym rokiem przyciągają coraz więcej miłośników narciarstwa. Atutem bieszczadzkich stacji narciarskich z łagodnymi stokami jest to, że pozwalają wyszaleć się całym rodzinom.
– Wiele samorządów postawiło na turystykę narciarską, mają gotowe projekty i tylko czekają na pieniądze z Unii Europejskiej – mówi wicemarszałek Podkarpacia Bogdan Rzońca. Dzięki temu, że Podkarpacie jest mocno pofałdowane, szansę na rozwijanie turystyki zimowej mają nawet gminy oddalone od Bieszczadów. Na nartach można jeździć nawet w wielu miejscowościach pod Rzeszowem. Wkrótce nowoczesna stacja narciarska ma powstać w Osieku Jasielskim. Z każdym rokiem przybywa też hoteli, pensjonatów, gospodarstw agroturystycznych. W każdej chwili można zamówić kulig z pieczeniem kiełbasy i grzańcem. A na spacerze spotkać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta