Piłkarska liga stanu wyjątkowego
Ekstraklasa jest dla Wisły zbyt mała i lider powinien już robić następny krok. Lepsza chwila na budowę polskiego Szachtara Donieck czy choćby Sparty Praga może się nie zdarzyć
Zanim piłkarze Wisły rozjechali się po meczu z Zagłębiem do domów i na zimowe urlopy, spotkali się jeszcze na klubowej wigilii. Najweselszej od kilku lat, bez niewygodnych tematów i złych wspomnień, za to z właścicielem klubu Bogusławem Cupiałem w roli najważniejszego gościa. Takie gesty mają znaczenie w każdym klubie, a w tym szczególne, bo jego właściciel zabiera głos niechętnie i jeśli chce pokazać, że jest niezadowolony, zostawia po prostu puste miejsce w loży honorowej albo unika spotkań.
To zdarzało się często w ostatnich dwóch sezonach, ale tej jesieni Cupiałowi znów było z Wisłą do twarzy. Jego piłkarze wygrywali z takim zapałem, jakby w pół roku chcieli naprawić wszystko, co wcześniej było złe. Niedługo minie dziesięć lat, od kiedy krakowski klub wydaje pieniądze Tele-Foniki, ale tak udanej rundy jeszcze nie miał. Ani za czasów Franciszka Smudy, ani Henryka Kasperczaka, choć ten pierwszy pewnie jeszcze na długo pozostanie ulubieńcem właściciela, a drugi – kibiców.
Wisła Macieja Skorży grała chwilami tak ładnie jak drużyna Kasperczaka i zwykle tak skutecznie jak zespół zbudowany w 1998 roku przez Smudę. Marek Zieńczuk i Paweł Brożek strzelali gole jak Tomasz Frankowski i Maciej Żurawski w rekordowym sezonie 2004/2005, gdy razem zdobyli 49 bramek....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta