Ministrowie niezwykle pobożni
Platforma jest na „krótkiej medialnej smyczy”. Boi się zrobić cokolwiek, co wpływowe media mogłyby uznać za dążenie do państwa wyznaniowego – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Platforma Obywatelska szła do wyborów, podkreślając na różne sposoby swój związek z chrześcijańską tradycją Polski. Spotkania z hierarchami, mniej lub bardziej dyskretne wsparcie, jakiego udzielali jej wybitni ludzie Kościoła, miały budować wrażenie, że PO – podobnie jak PiS – tworzyć będzie układ, w którym katolicy traktowani są jako równoprawni obywatele, a nie jako grupa dążąca do budowania państwa wyznaniowego.
Po wygranych wyborach Donald Tusk i jego współpracownicy zrobili wiele, by wrażenie to podtrzymać. Śniadania z arcybiskupem Tadeuszem Gocłowskim czy błyskawiczna rodzinna, co podkreślały media, wizyta w Watykanie (uzyskana, jak się mówiło, dzięki znajomościom Władysława Bartoszewskiego), msze święte, w których uczestniczyli politycy – budowały wrażenie chrześcijańskiej tożsamości PO.
Było ono na tyle mocne, że wielu komentatorów na serio traktowało sugestie Jarosława Gowina, który prorokował, że z koalicji PO – PSL wyłonić się może w przyszłości jakaś polska forma rozsądnej, ale wiernej polskim tradycjom, centroprawicowej chadecji. Jednak rząd premiera Tuska i podejmowane przez niego decyzje każą pożegnać się z tym marzeniem.
Pani minister nie zgadza się z nauczaniem
Pierwszym wyraźnym sygnałem rezygnowania z chrześcijańsko-konserwatywnego skrzydła swojego elektoratu były wypowiedzi minister Ewy Kopacz. Jedną z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta