Dwa światy: Albańczyków i Serbów
Transporter opancerzony przed cerkwią i patrole żołnierzy KFOR na ulicach podzielonego miasteczka – to może się okazać za mało
– Kiedy w Prisztinie ogłoszą niepodległość, zażądamy, by w centrum Orahovaca zaczął stacjonować kontyngent żołnierzy. To będą trudne chwile – mówi Dejan Baljosević, lider miejscowych Serbów.
Kryte czerwonym gontem domy w położonym na zachodzie Kosowa Orahovacu, jak go nazywają Serbowie, i Rahovecu, jak mówią Albańczycy, wyglądają idyllicznie, wąskie uliczki malowniczo pną się w górę. Miasteczko dzieli się na dwie części – górną i dolną. Linia podziału jest czytelna – po jednej stronie Albańczycy, po drugiej Serbowie. Jeszcze niedawno nikt nie przechodził na drugą stronę. Od kilku miesięcy niektórzy podejmują takie ryzyko; ważne, by iść w grupie i nie zapuścić się w jakiś zaułek.Im bliżej dnia, w którym Kosowo ogłosi niepodległość, tym częściej wracają stare lęki. Gdy w Prisztinie zabrzmią strzały na wiwat, w Rahovecu Serbowie zabarykadują się w swych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta