Ataki na mnie były w modzie
O przerwanej reformie wymiaru sprawiedliwości i towarzyszących jej konfliktach ze środowiskami prawniczymi rozmawiamy ze Zbigniewem Ziobrą, byłym ministrem sprawiedliwości
Rz: Jeździ pan na przesłuchania do prokuratury, pod pana adresem pada wiele oskarżeń. Czy tak miał wyglądać czas po ustąpieniu ze stanowiska ministra sprawiedliwości?
Zbigniew Ziobro: Myślę, że przez dwa lata udowodniłem, że byłem skutecznym ministrem i prokuratorem generalnym. Cele, jakie sobie postawiłem, czyli spadek przestępczości kryminalnej i zdecydowana walka z korupcją, były realizowane.
Jednocześnie rozpocząłem na niespotykaną dotąd skalę reformę wymiaru sprawiedliwości. Niestety, nie wszystko się udało, gdyż moja kadencja została w połowie przerwana. To wszystko budzi niechęć moich oponentów politycznych. Wywołuje agresję, która przejawia się w próbach dezawuowania tego, co robiliśmy. To taki odwet wynikający z nie najczystszych pobudek.
Patrząc z perspektywy tych kilku miesięcy, odkąd przestał być pan ministrem – czy czegoś pan żałuje? Na przykład konfliktu ze środowiskiem sędziowskim? Bez ich wsparcia trudno było przeprowadzić reformę.
To nie jest prawdą, że był konflikt z sędziami, gdyż była to główna grupa ludzi, która wspierała moją reformę. Był oczywiście pewien werbalny konflikt z niektórymi środowiskami sędziowskimi, ale nie samymi sędziami. Przypominam, że ta grupa zawodowa nigdy wcześniej nie otrzymała tak olbrzymiego wsparcia materialnego i organizacyjnego jak za czasów, kiedy byłem ministrem. Znacząco wzrosły wydatki na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta