Jak sparodiować Stanisława Wyspiańskiego
W krakowskim muzeum jubilata kilkunastu współczesnych twórców odnosi się na różne sposoby do jego twórczości. Z założenia mieli nawiązać dialog z mistrzem, ale nie wszystkim się to powiodło
Koncepcja bardzo trendy: niepoważny tytuł „OK! Wyspiański” i równie mało serio prace. Wkomponowane między muzealne eksponaty, rozrzucone na trzech poziomach budynku, w różnych salach. Wszystko po to, żeby wciągnąć widza do zabawy, sprowokować do poszukiwań i porównań.
Nazwiska znane i sprawdzone. A jednak wydaje mi się, że autorzy nie udźwignęli tematu. Nie tyle prowadzą dialog, ile żerują na dziełach bohatera. Zgrywają się, parodiują, sięgają po absurd rodem z dadaizmu. Bo to sytuacja wymuszona, przywodząca na pamięć scenę z „Ferdydurke”: dlaczego kochamy Stanisława Wyspiańskiego?…
Rok jubileuszowy już został wydłużony o trzy miesiące i potrwa do września. Nie fair wobec kalendarza, niebezpieczne dla dramaturgii wydarzeń.
Na przykład pokaz – rekonstrukcja pogrzebu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta