Szwajcarska dolina gorzkich łez
Mecz otwarcia. Szwajcarzy chcieli grać w piłkę, Czesi tylko czekali na ich błąd. Wygrali 1:0 i może nawet osiągną coś w tych mistrzostwach, ale serc neutralnych kibiców raczej nie podbiją
Przez miejsce, w którym dziś jest stadion i park Świętego Jakuba, przechodzili kiedyś pielgrzymi zdążający z różnych stron do Santiago de Compostela. Nadal krzyżuje się tu wiele szlaków, a Francja i Niemcy są o rzut kamieniem. Idealne miejsce, by rozpocząć święto całej Europy, ale Szwajcarzy liczyli, że w wieczór otwarcia mistrzostw oprócz swoich i austriackich symboli, alpejskich rogów, walca, Mozarta itp., będą też mogli pokazać trochę radości.
Były tylko łzy. Jak napisał „Blick” – cała dolina łez. Pierwsze popłynęły tuż przed przerwą, gdy – trzymając się ramion lekarzy kadry – schodził z boiska kapitan Alexander Frei. Wtedy płakał sam, a po meczu, już wsparty na kulach, razem z kolegami. W środę gospodarzy czeka mecz o być albo nie być z Turcją, a dla ich najlepszego napastnika, rekordzisty jeśli chodzi o liczbę bramek strzelonych w kadrze, ten turniej już się skończył. Naderwane wiązadła,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta