Wsiąść do pociągu nie byle jakiego, czyli... jesteśmy zawsze tam, gdzie Polska gra!
Bilet – 200 złotych. Napoje (także wyskokowe) – 100. Wrażenia – bezcenne. W sobotę o godz. 21 wyjechałem pociągiem z Warszawy do Klagenfurtu. Będzie co wspominać
Założenie jest proste – jedziemy dopingować Polaków. Bilet na mecz? To niepotrzebny wydatek, skoro świetnie działają telebimy i strefy kibica. Nie trzeba wchodzić na stadion, ważne, żeby być blisko naszych i poczuć jedyną w swoim rodzaju atmosferę mistrzostw. A więc do boju, polska husario!
Śpiewać wolno
Przygodę z Euro 2008 rozpocząłem w ciepły sobotni wieczór na dworcu Warszawa Wschodnia, skąd ruszał pociąg do Wiednia. Atmosfera na peronie świetna – grupki fanów w biało-czerwonych barwach szybko rozpoczęły wesołe i głośne śpiewy. Kibiców starał się uciszać kierownik pociągu, któremu wyraźnie się to nie spodobało.
– Ja muszę dowieźć ten pociąg do Wiednia. Proszę być ciszej, bo zawołam policję – nalegał.
Bezskutecznie. Choć kibice w żaden sposób nie utrudniali odjazdu, to nerwowy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta