Piąta ofiara wybuchu metanu w kopalni Borynia
41-letni górnik zmarł wczoraj w szpitalu w Jastrzębiu-Zdroju. Osierocił pięcioletnią córkę. Górnik, na którego podczas wybuchu zawalił się sprzęt, miał poważny uraz głowy, był w stanie krytycznym.
Trzech innych najlżej rannych opuściło wczoraj szpital. Stan sześciu, którzy leżą w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach, jest stabilny.Być może już dziś warunki w kopalni, gdzie w ubiegłą środę w nocy wybuchł metan, będą na tyle dobre, że dojdzie do wizji lokalnej. Ma dać odpowiedź na pytanie, skąd pochodziła iskra, która zapaliła metan. Na miejscu zginęło czterech górników. 900 metrów pod ziemią naprawiali taśmociąg, którym transportuje się węgiel.
Dziś odbędzie się pogrzeb pierwszej ofiary wypadku 50-letniego Andrzeja Mączyńskiego. Był pracownikiem Zakładu Odmetanowania Kopalń. Rodziny górników są otoczone opieką psychologów.