Chcę dostać Oscara!
Chwila odosobnienia w szpitalu pomaga wyrwać się z piekła. Człowiek się wycisza, nabiera dystansu do kariery i hałasu, zaczyna znów szanować pracę i uczy się cieszyć drobnymi rzeczami - mówi Lindsay Lohan w rozmowie z "Rz"
Rz: Dwa lata temu, dzięki filmom takim jak „Ostatnia audycja” Roberta Altmana i „Bobby” Emilio Esteveza, weszła pani do świata kina niezależnego, odcinając się jednocześnie od ról beztroskich nastolatek. Miała pani dość romantycznych komedii ze szkołą w tle?
Sama przestałam być nastolatką, więc nie chciałam niczego udawać. Zwłaszcza że pracując intensywnie, człowiek szybciej dojrzewa. Na szczęście reżyserzy to dostrzegli i dostałam w ostatnim czasie kilka naprawdę ciekawych propozycji.
Miała pani szansę spotkać się z legendą kina – Robertem Altmanem...
Nie będę ukrywać, że przed „Ostatnią audycją” niewiele o nim wiedziałam. Obejrzałam tylko jeden jego film, „Nashville”. Ale zdawałam sobie sprawę, że jest naprawdę wielkim reżyserem i propozycja od niego to los na loterii. A kiedy jeszcze się dowiedziałam, że będę grała córkę Meryl Streep, omal nie zemdlałam z wrażenia.
Jak pani zapamiętała Altmana?
Jako absolutnie niezwykłego człowieka. Ogromnie silnego i prostolinijnego. Był najstarszy z nas, ale na planie nigdy na nic się nie skarżył. Kiedyś miałam zły dzień, byłam niedospana, kiepsko się czułam. Ale gdy spojrzałam na cztery razy ode mnie starszego, tryskającego energią Altmana, natychmiast odzyskałam siły. On był na planie szczęśliwy i to jego szczęście udzielało się wszystkim. Roztaczał wokół siebie niewymuszoną, przyjacielską atmosferę. Nie wyobrażam...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta