Jestem na swoim miejscu
Były prezes PZPN Michał Listkiewicz mówi w rozmowie z "Rz" o swojej nowej sytuacji, spółce, którą powoła UEFA, Zbigniewie Bońku i premii dla Leo Beenhakkera
Rz: Czy w momencie wyboru Grzegorza Laty na prezesa PZPN zaczął pan szukać nowej pracy?
Michał Listkiewicz: Nie musiałem. Można powiedzieć, że już od marca funkcję prezesa pełniłem społecznie. To znaczy wtedy zrezygnowałem z pensji związkowej, ale honorarium w takiej samej wysokości pochodziło z UEFA. I tak jest cały czas. UEFA przekazuje do PZPN określone kwoty z przeznaczeniem na działalność związaną z przygotowaniami do mistrzostw Europy 2012. W związku już dawno powstała ośmioosobowa grupa zajmująca się tą sprawą. Ja jestem odpowiedzialny za kontakty z UEFA, a Adam Olkowicz – z Ukrainą.
Czy UEFA płaci panu tyle samo, ile miał pan jako prezes PZPN?
Mniej więcej. To jest około 25 tysięcy złotych. Uposażenie prezesa związku przestało być tajemnicą.
Niebawem UEFA ma powołać spółkę, która będzie się zajmowała Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie. Czy w związku z tym grupa, o której pan mówi, przestanie istnieć, a pan...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta