Płacz, Argentyno
Argentyna po raz trzeci przegrała w finale, choć tym razem grała u siebie. Hiszpanie zwyciężyli w deblu, a brakujący punkt dołożył w niedzielę Fernando Verdasco
Już piątkowa porażka Juana Marina del Potro zdecydowanie zmieniła nastroje w drużynach. Remis po dwóch meczach to było znacznie mniej, niż oczekiwała publiczność w Mar del Plata.
Do sobotniej gry deblowej kapitan Argentyny Alberto Mancini godzinę przed spotkaniem zgłosił Davida Nalbandiana w miejsce Jose Acasuso. Może już wiedział, że del Potro nie zagra w niedzielę, i postanowił oszczędzać zastępcę, może uznał, że debel z najbardziej doświadczonym tenisistą drużyny będzie znacznie silniejszy.
Początek był udany dla gospodarzy, lecz skończyło się piękną argentyńską katastrofą. Po czterech setach i trzech godzinach z okładem Feliciano Lopez i Fernando Verdasco zdobyli drugi punkt dla Hiszpanii.
Ten mecz miał wszystko, co miewają dobre mecze Pucharu Davisa: huśtawkę emocji na obu ławkach, stałą gorączkę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta