Uśmiechnięty wojownik wygrywa
Sukcesy zdarzały mu się od święta, długo traktowano je jako wybryki, on sam czuł się outsiderem. Ale to właśnie Szwajcar może osiągnąć coś, co nie udało się nikomu z jego pokolenia skoczków. Nawet Małyszowi i Ahonenowi
Mówi, że wciąż dostaje gęsiej skórki, gdy patrzy na zdjęcia z Salt Lake City. Na te jaskrawe kolory na zdjęciach, zwłaszcza pomarańczowy, na olimpijskiej kamizelce startowej. Na błyszczący czerwony płaszcz do ziemi. Na okulary, które bardziej pasowałyby dziecku, a nie 20-latkowi. – Przyznaję, to z Harrym Potterem było bardzo trafne – mówi o przydomku, który ciągnie się za nim od igrzysk 2002 roku.
Bywało mu z nim do twarzy, ale częściej był on ciężarem. Co to za frajda być czarodziejem, gdy czary przestają działać. Wszyscy pytali dlaczego, a on nie wiedział. Jak to w skokach. Uczył się ich powoli, krok po kroku, na porażkach i rzadkich sukcesach. Mówi, że dopiero dziś coś o skokach wie naprawdę. I bardziej od Harry’ego Pottera podoba mu się inny przydomek, wymalowany na transparencie kibica w Kuusamo, na początku tego sezonu. „Simon, the smiling warrior”. Uśmiechnięty wojownik.
Skok do nieśmiertelności
Kto nie pamięta tamtej zimy 2002? W Polsce małyszomania w pełni, w Niemczech szaleństwo na punkcie Svena Hannawalda, a oba olimpijskie konkursy wygrywa chłopak ze szwajcarskiej wioski. Wcześniej podwójnym mistrzem był tylko wielki Matti Nykaenen. „Skok do nieśmiertelności! Simissimo!” – piszą szwajcarskie gazety.
Rodzice Ammanna oglądali konkursy u sąsiadów, w domu nie mieli telewizora. Nie dlatego że ich nie stać, po prostu nie chcą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta