Piosenka zimowa
Nadciągał Kryzys Wielki Sen
kończył się kolejny rok daremnych erupcji
światła znikających w bajorze kosmosu
jak noworoczne race
Usypialiśmy kołysani telewizją
złowieni w sieci bezgranicznego grzechu
grzechu bez jądra
grzechu jak najdłuższa i najgłębsza
noc
Nic już nie smakowało jak dawniej
ach jak byliśmy znudzeni znużeni
tą znośną lekkością
chcieliśmy coś zrobić wyrysować
drogę ucieczki opracować metodologię
przemiany
ale czego się dotknęliśmy zmieniało się
w śliskie bezkształtne ciasto
Tak Kryzys mógł być jakimś rozwiązaniem
wypatrywaliśmy go z lękiem i nadzieją
jakbyśmy czekali Wypełnienia
jakbyśmy nareszcie dojrzeli do skoku
nad przepaścią naszej śmierci
Ale Kryzys gdy już nadszedł nie przyniósł
głosu trąb ni wycia potępionych
zapadła cisza jak po przyjęciu
w zadymionym zasyfionym pokoju
kiedy jakikolwiek ruch wydaje się przeczyć
prawom fizyki a jakiekolwiek prawa
można sprowadzić do ruchliwej ciemności
za oknami.
1 stycznia 2009