Gen życia Czesława Miłosza
Rozmowa z Agnieszką Kosińską
RZ: Byle kto nie staje się prawą ręką wielkiego człowieka. W jaki sposób została pani sekretarką Czesława Miłosza?
Poleciła mnie moja pani profesor od poetyki Teresa Walas. Na pewno czuła, kogo szuka Miłosz. Nie byłam wtedy młodym dziewczątkiem tuż po studiach; miałam 29 lat, rodzinę, kilkuletnie dziecko, robiłam doktorat, pracowałam w krakowskim oddziale Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, prowadziłam sekretariat pisma literackiego „Dekada Literacka”, pracowałam w Krakowskiej Fundacji Kultury, zajmowałam się krytyką literacką. Więc pewnie Teresa wyczuła, że taki wszystkożrący stwór będzie potrzebny, choć początkowe zamówienie było takie: sekretarka do korespondencji i do spraw domowych, administracyjnych.
Po tym poleceniu poszłam na interview z Carol, drugą żoną Miłosza, która dokładnie mnie wypytała o wszystkie detale kariery zawodowej i domowej, po prostu mnie sobie pooglądała, a po wszystkim powiedziała: „Dobrze, to teraz zobaczy cię Czesław”. No i przyszłam do Czesława, który siedział w gabinecie na kanapie, ręce wsparte na lasce, spojrzał na mnie i mówi: „Carol, I don’t need any secretary”. A ja myślę sobie: to by było na tyle. A potem – to był cały Czesław, jak mówiło się w domu Miłoszów: „No, dobrze. A pisze pani na maszynie? Umie pani coś? Jakieś języki pani zna?”. Ja mówię: „No, piszę...”. On dalej: „Rosyjski pani zna?”. Co prawda, o rosyjskim nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta