Toporne wyznanie miłości
Urodził się przed siedmioma dekadami, cieleśnie zniknął z tego świata lat temu 12. Ale Roland Topor tkwi w świadomości wszystkich, którym nie po drodze z popkulturą.
Zaszeleściło, zakurzyło, stuknęło. I oto o godzinie ciemnej stanął przede mną duch Topora. Nie umiem powiedzieć, ile przegadaliśmy godzin. Kiedy mu się znudziło, wniknął w siebie i tyle go widziałam. Na pamiątkę zostawił wielki atlas Świata Wyobraźni w formie kliszy pamięci.
Niezawodny rozśmieszacz
Marę przywołała książka „Zduszony śmiech” Frantza Vaillanta. Pierwsza francuska biografia poświęcona „panikarzowi” ukazała się niedawno w polskim przekładzie.
Francuzi boczyli się na Rolanda, że za mało francuski, niezbyt lekki, za to obsceniczny i makabryczny. Brutal w sposobie rysowania, pisania i myślenia. Podobał się w Austrii i Niemczech; kolekcjonowano go we Włoszech, Anglii, Holandii, Szwecji. Miał, i ma nadal, licznych adoratorów w Polsce (jeszcze za komuny jego rysunki publikowały m.in. „Szpilki” i „Przekrój”; gdy odwiedził ojczyznę przodków, podejmowany był jak gwiazda, co nie zmyliło jego czujności – ocenił PRL jako „straszny kraj”).
Do dziś funkcjonuje nieformalne, ponadnarodowe i ponadpokoleniowe zrzeszenie toporowyznawców, nieufających sławie ani zaszczytom. Ceniących ponad wszystko wolność słowa, myśli, skojarzeń.
Za życia w ojczyźnie wielbili go nieliczni. Nigdy nie zyskał powszechnej sympatii, nawet gdy znalazł się na szczycie popularności. Bo już pod koniec lat 60. stał się „osobowością medialną”. Intensywnie udzielał się w radiu, a...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta