Pan Marek skazuje ich na lepsze życie
Ich życie to pasmo rozbojów i włamań. Nazywani społecznymi degeneratami. Dziś to uczciwi mechanicy i prawnicy. Mówią: to koniec przestępstw i nałogów. Ale gdyby nie pan Marek...
Umawiam się z nim w siedzibie fundacji. – Niech pani wysiądzie przy Dworcu Wileńskim i idzie wzdłuż peronu drugiego w stronę Wołomina – tłumaczy, jak najłatwiej dojechać. – Zobaczy pani parking. Za nim będzie murowany budynek. Aleja Solidarności 17.
Jadę. Na peronie drugim chwilę się waham: iść wzdłuż torów, czy może dojechać autobusem? Maszynista krzywo na mnie patrzy. Schodzę z peronu i idę po błocie (w nocy padał deszcz). Myślę: taka droga musi tych skazanych zniechęcać. Ale idę dalej – w końcu pan Marek tak radził. Jest parking – to już niedaleko. I budynek. Ale gdzie tu się wchodzi? Zamiast skręcić, idę prosto, brnąc w błocie. Jednak wracam, co teraz? Jest furtka i napis: „Fundacja Sławek”. Tylko co z tego, skoro zamknięta? Okrążam budynek. Nareszcie. Dzwonię do drzwi z napisem „K + M + B 2009” i rozglądam się z zaciekawieniem. W ogródku ładne oczka wodne, małe mostki, ławki. Tylko zieleni brakuje.
Ktoś otwiera mi drzwi – a więc to jest pan Marek. Patrzę na eleganckiego mężczyznę z telefonem w ręku.
– Dzwoniłem w twojej sprawie – mówi do słuchawki, jednocześnie przepraszając mnie wzrokiem. – Jak spłacisz, to nie wymówią ci lokalu. Pomogę, spokojnie.
– Panie Marku, a co z tym mieszkaniem? – zaczepia go stojący obok, dobrze zbudowany chłopak. – No będziesz miał, na razie z kolegą, ale za to mniej opłat – mówi spokojnie prezes. – A potem coś się załatwi. – No tak,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta