Co słychać w operze?
Słychać to, na co pozwala akustyka sali. W nowej Operze Krakowskiej jest dobra i można ją regulować po staroświecku – śrubokrętem. W Teatrze Wielkim w Warszawie są miejsca, gdzie publiczność nic nie słyszy
Na zamku w Wiśniczu jest komnata o fascynujących właściwościach. Stojąc w jednym jej rogu, można słyszeć szept dochodzący z przeciwległego kąta. Wykorzystywał to ponoć książę pan, podsłuchując spowiedź swej małżonki. Mniej więcej o to samo chodzi w salach koncertowych i gmachach operowych – by najcichsze piano instrumentu lub ludzkiego głosu doleciało do najdalszych czy najwyżej położonych miejsc na widowni. – To zadziwiające, że na tzw. jaskółce w nowojorskiej Metropolitan Opera – na samej górze, gdzie są tylko miejsca stojące – słyszy się doskonale. Ostatnio dostałem „dzikie” nagranie „Rycerskości wieśniaczej”, w której śpiewałem, zrobione właśnie stamtąd. Słychać rewelacyjnie! – mówi Wiesław Ochman, słynny polski tenor.
Skomplikowane proporcje
Metropolitan Opera ma widownię na ok. 4 tys. miejsc. Nasz Teatr Wielki w Warszawie to „tylko” 1,8 tys. A mimo to... – W tej chwili niestety istnieją w Teatrze Wielkim takie miejsca, gdzie publiczność po prostu nie słyszy. To charakterystyczne dla wszystkich filharmonii i teatrów, gdzie pierwszy balkon jest bardzo nisko zawieszony, na miejscach usytuowanych pod nim słyszalność jest minimalna – zauważa Katarzyna Suska, solistka Teatru Wielkiego – Opery Narodowej. Za to w pierwszym rzędzie parteru tego gmachu słychać bardzo dobrze, ale... tylko orkiestrę.
To jak bardzo dyrygent „wystaje” z kanału orkiestrowego, ma w sali...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta