Generał „Nil” na Trakcie
Od dziś w kinach film o legendarnym dowódcy AK. Wieczorem w Teatrze Narodowym – premiera. Odtwórca tytułowej roli opowiada nam o miejscach, które kojarzą mu się z ekranową postacią, i prywatnym oswajaniu stolicy.
Z Olgierdem Łukaszewiczem spaceruje jolanta gajda-zadworna
Reżyser i zarazem współscenarzysta filmu „Generał Nil” Ryszard Bugajski mówi, że bardzo długo szukał odtwórcy tytułowej roli. Znalazł go nieoczekiwanie w... ambasadzie amerykańskiej. Na przyjęciu. Nagle w masie twarzy zobaczył oczy. I już wiedział: „To generał Nil”. Dziś oczy, które przykuły jego uwagę, patrzą z plakatów wiszących na mieście.
Miasto prywatne
– Przed rozpoczęciem zdjęć, o Fieldorfie wiedziałem niewiele. Tyle co z kłótni, jaka rozgorzała przy okazji zmiany nazwy ulicy Bieruta. Powtarzano wówczas, że „Nil” był dowódcą AK. Jednak w mojej głowie nie włączyło się wtedy czerwone światełko, choć powinno – wspomina Olgierd Łukaszewicz.
A przecież książka „Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego była biblią jego harcerskiego pokolenia.
– Znaliśmy doskonale tę historię: plan akcji pod Arsenałem, Celestynowem, Wawrem i bohaterów: „Rudego”, „Zośkę”, chłopców z „Parasola”, ale nie kojarzyliśmy tych zdarzeń z Fieldorfem, który jako dowódca za nimi stał – komentuje aktor.
Udział w filmie Ryszarda Bugajskiego pozwolił mu dopełnić budowany przez lata, prywatny obraz Warszawy. Wzmocnił więź z miastem, w które – co podkreśla – ciągle wrasta i w którego życie się angażuje.
Wszystkie drogi do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta