Ani dramat, ani komedia
Po raz 15. wręczono Fryderyki. Najwięcej nagród – po trzy – otrzymali Maria Peszek, Czesław Śpiewa i grupa Coma, co pokazuje, jak bardzo lubimy w muzyce teatralną kreację. W muzyce klasycznej triumfował Paweł Mykietyn, w jazzie – Marcin Wasilewski. Gale były nijakie
Agencja STX Jamboree reaktywując wyszydzaną i całkowicie skompromitowaną nagrodę, wraz ze ZPAV-em obiecywali, że zadba, by Fryderyki odzyskały prestiż. Nie do końca się udało.
Nagrody zyskały skrojoną na potrzeby naszego rynku oprawę. Podział na kategorię klasyczną i jazzową przyznawane w bazylice oo. salezjanów i część rozrywkową rozgrywającą się w Fabryce Trzciny był świetnym pomysłem i dobrze, że jest z żelazną konsekwencją realizowany.
Gorzej jest z zasadami, które także miały się zmienić. Tutaj na deklaracjach się skończyło. Dlatego nawet wśród nominowanych nie było grupy Lao Che, autorów znakomitej płyty „Gospel”. A skoro nagrody polskiego przemysłu fonograficznego takich albumów nie dostrzegają (szczęście, że Pustki, autorzy fenomenalnego „Końca kryzysu” znalazły się w jednej, jedynej kategorii), ZPAV-owi można zacytować wersy utworu „Bóg zapłać” z krążka płockiej kapeli: „Bo ja pomyślałem, że będzie tu inaczej, A tu jest tak, do dupy raczej”.
Milczenie zamiast reggae
Tomasz Kammel przed rozpoczęciem transmisji telewizyjnej podkreślał, jak bardzo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta