Świętości nie da się zagrać
Z Wojciechem Pszoniakiem rozmawia Jan Bończa-Szabłowski
Rz: Święta Wielkiejnocy to szczególna możliwość spojrzenia na tajemnicę życia i śmierci Chrystusa. Pan miał niezwykłą okazję przyjrzeć się tej postaci, grając ją przed laty w filmie Andrzeja Wajdy „Piłat i inni”…
Wojciech Pszoniak: To była właściwie moja pierwsza rola filmowa i od razu o tak wielkim ciężarze gatunkowym. Bardzo mnie zainteresowała, z wielu względów. Temat wiary i Boga był mi zawsze bliski. Jako młody chłopak chciałem nawet pójść do seminarium duchownego. Wajda zaproponował mi rolę Chrystusa, gdy dobiegałem trzydziestki, więc byłem mniej więcej w wieku swego bohatera. Zapuściłem brodę, ale to było jedynie podobieństwo ikonograficzne, które przecież nie jest najważniejsze. Rozumiałem, że mam zagrać Świętość. A tego się nie da. Próbowałem więc zagrać Czystość, co jest bardzo trudne. Kiedy w filmie Chrystus dostaje w twarz od centuriona, uświadomiłem sobie, że w życiu każdego człowieka są takie chwile, gdy nie reaguje na zaczepki, nie ma w nim chęci odwetu. Takie emocje próbowałem w sobie wytworzyć w tej scenie.
„Piłat i inni” to też spojrzenie na naszą religijność. Łatwo rzucamy oskarżenia na ludzi, którzy żyli w czasach Jezusa i skazali go na śmierć. Ale można zadać sobie pytanie, czy dziś, gdyby pojawił się Mesjasz, nie zareagowalibyśmy podobnie?
Tłum na Golgocie najpierw wynosi na piedestał, a potem zabija. Taki tłum jest groźny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta