Złoto anarchistów
Światowy kryzys przełamał stereotypy – po złoto jako lokatę kapitału sięgnęli różnej maści anarchiści, którzy zyskali potwierdzenie dla swojej niechęci do banków. Sztabka jest wszak czymś bardziej konkretnym niż strukturyzowana lokata
„Biada, biada, Babilon upada” – śpiewał w latach 80. na jednej z najważniejszych płyt w historii polskiego reggae zespół Izrael. Podobne obawy żywią dziś w stosunku do światowego systemu gospodarczego co bardziej przewidujący posiadacze, zdając sobie sprawę, że rządy będą mogły spłacić zaciągnięte w przeszłości bilionowe długi tylko z pomocą banków centralnych. Wykup zobowiązań przez te instytucje doprowadzi do gwałtownego wzrostu podaży pieniądza i w konsekwencji – spadku jego siły nabywczej.
Dlatego anarchokapitalizm, zyskująca coraz większą popularność doktryna społeczno-polityczna, wywodząca się z idei liberalnych, popiera inwestycje w złoto. Zakłada ona, że należy zastąpić wszelkie funkcje społeczne pełnione przez państwo takimi, które będą oparte na dobrowolnych ideach rynkowych. – W ten nurt wpisuje się też następujący sposób myślenia: lepiej lokować posiadane środki tam, gdzie w najmniejszym stopniu trzeba będzie dzielić się procentami od zysku z państwem, czyli obowiązującym systemem – mówi „Rz” Bogusław Dąbrowski, ekspert współpracujący z firmą doradczą Hay Group, który – zafascynowany renesansem inwestycji w złoto – zaangażował się w analizę tego rynku.
Jak mówi: złoto nie jest już tylko bezpieczną lokatą kapitału dla starszych ludzi, niechętnie korzystających z usług banków. W ten kruszec lokują coraz częściej swoje środki młodzi, dobrze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta