Noc za krizem
Na możliwość niesienia krzyża w tej procesji chętni czekają ponad 20 lat. Nie zniechęcają ich trudy – z ważącym kilkanaście kilogramów krzyżem muszą iść całą noc, pokonując boso 25 km
W wielkoczwartkowy wieczór w miasteczku Jelsa na chorwackim Hvarze na ulicach stoją tłumy. Położona w środkowej Dalmacji wyspa Hvar należy do największych w Chorwacji (68 km długości), ale na stałe żyje na niej zaledwie 11 tys. osób. Mam wrażenie, że większość mieszkańców Jelsy wyszła z domów, a do tego przyjechało wielu gości z innych rejonów kraju. Turystów zagranicznych spotykam stosunkowo niewielu, chociaż miejscowa procesja została wpisana na Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO.
– Msza już się kończy – życzliwie szepce mi do ucha jakaś kobieta. Zegar na dzwonnicy wskazuje 23. Chwilę później przed kościołem ponad głowami ludzi widzę krzyż z Chrystusem przykrytym czarnym woalem i procesja rusza „za krizem” („za krzyżem”).
Pierwsi kroczą latarnicy w białych tunikach z latarniami na długich drągach. Dalej pojawia się krizonosa, mężczyzna niosący krzyż. Z plakatów ze zdjęciami rozlepionych w mieście wiem, że tym razem (Wielkanoc 2009 roku) jest to Marko Huljic, nieżonaty 40-latek mieszkający w pobliskim Starym Gradzie.
Kolejka na ćwierć wieku
Mniej więcej o tej samej porze wyruszają procesje z pięciu innych miasteczek: Pitve, Vrisnik, Svirce,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta