PiS bez złudzeń
Z pewnością tym, za co partii Kaczyńskiego szczególnie się obrywa, jest gotowość do wchodzenia w konflikty zarówno z grupami interesów w kraju, jak i z rozmaitymi podmiotami na arenie międzynarodowej – pisze publicysta „Rzeczpospolitej".
Ogłoszony 15 lutego nowy program PiS spotkał się ze spodziewaną falą krytyki. Cokolwiek partia Jarosława Kaczyńskiego by zrobiła, i tak będzie źle – do takich wniosków skłaniają reakcje na jej propozycje i postulaty. Znamienny jest tu felieton Wojciecha Maziarskiego w czwartkowej „Gazecie Wyborczej", w którym autor kpiąco i szyderczo wypalił: „W ogóle nie mogę się podniecić programem PiS. Nic a nic mnie on nie obchodzi, analizowanie zaś jego szczegółów wydaje mi się zajęciem równie płodnym jak rozważanie, ile diabłów zmieści się na czubku igły"...
Można zrozumieć polityków formacji rządzącej, którzy w ferworze młócki między ugrupowaniami dezawuują działania głównej siły opozycyjnej. Ale od ludzi mediów – w tym od byłego redaktora naczelnego opiniotwórczego tygodnika, za jaki mógł uchodzić „Newsweek" pod kierownictwem Maziarskiego – można w tym przypadku oczekiwać czegoś więcej. Chociażby wyjścia poza swoje uprzedzenia światopoglądowo-środowiskowe, które w istotny sposób ograniczają prorządowym publicystom ich horyzont poznawczy.
Front obrony demokracji
Być może lekceważący stosunek politycznego establishmentu i części medialnego mainstreamu do programu PiS wynika z tego, że partia ta i tak nie będzie miała możliwości jego realizacji. Bo przecież i Platforma...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta