Z Księgi Pingwiństwa Polskiego
Notatki znad Renu
Z Księgi Pingwiństwa Polskiego
Pingwiny wyglądają poważnie, godnie, wręcz majestatycznie. Dopóki się nie ruszają. Wystarczy, żeby pingwin zrobił kilka kroków, a już kończy się powaga i zaczyna groteska. Podobnie jest z polskimi politykami -- na pierwszy rzut oka są to ludzie poważni, godni, w niektórych przypadkach nawet majestatyczni. Dopóki się nie odezwą. Wtedy wychodzi na jaw, że to nie polityk, ale pingwin.
Spingwinienie polityków jest powszechne we wszystkich kierunkach ideowych, partiach, ugrupowaniach i frakcjach. Widocznie Polska, ta polityczna Ziemia Ognista, jest szczególnie sprzyjająca klimatycznie pingwiństwu. Wydawałoby się, że takiemu urodzajowi na pingwiny powinien towarzyszyć rozkwit pingwinologii stosowanej. Uczeni specjaliści, obdarzeni bystrością postrzegania, powinni alarmować bardziej gapowatych współobywateli, że ulegli pozorom -- majestat odziany w tużurek i frakową koszulę z gorsem jest, sądząc po dźwiękach wydobywających się z dzioba, zwykłym pingwinem. U nas, niestety, uprawia się ornitologię kierunkową -- zależnie od politycznych sympatii...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta