Zmierzch Platformy władzy
Ewa Kopacz zapomniała o elektoracie liberalnym.
Ta kampania kończy się dla Platformy tak, jak się zaczęła – wewnętrznymi konfliktami. Wszak układaniu partyjnych list towarzyszyła prawdziwa wojna. Kopacz nie była w stanie usunąć polityków zamieszanych w afery, więc tylko przesunęła ich na niższe miejsca.
Mija właśnie dekada, odkąd Platforma i PiS dominują na scenie politycznej, walcząc ze sobą o władzę. I – jak w 2005 r. – PiS ma szansę wygrać nie tylko prezydenturę, ale także wybory parlamentarne. Utrata kontroli nad państwem byłaby dla PO potężnym testem, bo ugrupowanie w obecnym kształcie jest głównie partią władzy, zrzeszającą ludzi czerpiących korzyści z jej rządów. Byłby to kolejny dotkliwy test po sensacyjnej porażce Bronisława Komorowskiego oraz wyjeździe Donalda Tuska do Brukseli.
Zakładając, że wygrana PiS jest niemal pewna, a zmiana władzy bardzo możliwa, fundamentalne pytanie dla Platformy brzmi – jaką partią się stanie i kto będzie nią kierował. Stronnicy Ewy Kopacz przekonują, że nawet w razie porażki tylko ona jedna jest w stanie powstrzymać erozję wewnątrz PO, a zatem powinna pozostać szefową partii i liderką opozycji. Gdyby jednak ktoś chciał podważyć jej pozycję, to jest wytrych, po który można sięgnąć – partyjny regulamin. Formalnie Kopacz wypełnia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta