Koń to czworonożny przyjaciel
Rozmowa | Elżbieta Liberda, radca prawny z lublina, jeździec
Rz: Kiedy pani zaczęła jeździć konno?
Elżbieta Liberda: Kiedy miałam dziesięć lat, pojechałam na obóz jeździecki. Od tej pory nie wyobrażam sobie życia bez koni.
Często zdarzały się pani upadki?
Trudno je nawet policzyć. Są wkalkulowane w ten sport. Najpoważniejszy wypadek miałam tuż przed mistrzostwami Polski juniorów. Przewróciłam się z koniem, który mnie przygniótł. Ale i tak wystartowałam i nawet zdobyłam brązowy medal.
Teraz też pani startuje?
Tak. Niestety, nie tak często jak zawodowi jeźdźcy. Połączenie pracy w kancelarii z codziennymi treningami i wyjazdami nie jest łatwe. Aktualnie startuję w dyscyplinie ujeżdżenie.
Ujeżdżenie? Co to takiego?
To nie, jak wielu osobom się zdaje, ujeżdżanie konia, który bryka. To chyba najbardziej wymagająca dyscyplina...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta