Z konstytucją jak z jajkiem
Ustawę zasadniczą należy poprawiać ostrożnie, punktowo, ze świadomością wszystkich konsekwencji wprowadzanych zmian. Nie ulegajmy kuszącej wizji radykalnej reformy ustrojowej – pisze socjolog z Instytut Studiów Politycznych PAN.
Jako obywatele w coraz większym stopniu odwracamy się od partii politycznych, a co gorsza w ogóle od polityki, którą utożsamiamy z brutalną, międzypartyjną walką. Partie postrzegane są jako mało merytoryczne i skłócone. Prowadzą wyniszczające wojny plemienne, w które angażują zmanipulowanych wyborców. Rosnąca polaryzacja elektoratów generuje nienawiść.
Scena parlamentarna dawno przestała być forum wymiany argumentów i rywalizacji programowej, która mogłaby prowadzić do wdrażania najlepszych rozwiązań. Agresja wobec oponentów i starcia personalne, a zwłaszcza źle pojęta solidarność grupowa rodzą w obywatelach poczucie bezradności. Zarazem mało kto wierzy, by dało się odwrócić ten trend, a kolejne partie antysystemowe przegrywają w grze o ustalonych, brutalnych regułach. Taki los spotkał choćby Samoobronę czy Ruch Palikota, których debiut parlamentarny mógł przez pewien czas rodzić nadzieje na utrzymanie się w Sejmie w kolejnej kadencji.
Dlaczego jako społeczeństwo nie potrafimy sobie poradzić z tym fatum? Czemu kolejne nadzieje związane ze zmianą władzy okazują się płonne? Jakich narzędzi możemy i powinniśmy użyć, by skończyć z ową „partiokracją" i wymusić na rządzących realizację dobra wspólnego wszystkich obywateli? Celowo używam słowa „wymusić". Korekta zachowań poszczególnych aktorów to bowiem kwestia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta