Mroczny świat rewolucji
Reżyser „Spiskowców" w Teatrze TV wyjaśnia Małgorzacie Piwowar, dlaczego tak aktualny jest tekst Conrada.
Rzeczpospolita: „Spiskowców" Josepha Conrada po raz pierwszy wystawił w Teatrze Powszechnym w 1980 roku Zygmunt Hübner. Ale widzowie Teatru TV zobaczyli spektakl dopiero siedem lat później, bo w 1981 roku jego telewizyjną premierę wstrzymał stan wojenny. Jak pan myśli, co się działo potem?
Jan Englert: Siedem lat później byliśmy w stanie inercji, tekst przeszedł niepostrzeżenie. To tekst właściwie publicystyczny, bardzo gęsty, niełatwy w odbiorze. Sięgnąłem po utwór Conrada, bo wszyscy dziś – czy chcemy czy nie – jesteśmy uwikłani w historię, wplątani w nią niezależnie od naszej woli i wyborów. W wojnę plemienną i wojnę ideologiczną. I nie tylko my, ale cały świat. Wszystko się zbliżyło, spłaszczyło, świat stał się globalną wioską. Główny pomysł realizacyjny polegał na tym, żeby nie opowiadać tej historii linearnie, tylko podążyć za przebiegiem intrygi emocjonalno-politycznej. Chociaż utwór „W oczach Zachodu", którego adaptacją są „Spiskowcy", został napisany tak dawno, to podejrzewam, iż kilka osób uzna, że został napisany przeciwko nim. Albo je zaczepia.
A nie?
Niedawno w czasie radiowej rozmowy powiedziałem, że jednym z głupszych powiedzeń jest:...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta