Festiwal obietnic zmierza do finału
wybory | Abstrakcyjna na poziomie lokalnym i niezwykle szczodra na poziomie centralnym – tak kończącą się kampanię samorządową oceniają ekonomiści. Anna Cieślak-Wróblewska
Gdyby zrealizować wszystkie obietnice, które kandydaci na samorządowe stołki złożyli podczas tegorocznej kampanii, Polska zapewne dokonałaby niezwykłego skoku cywilizacyjnego. Zwłaszcza pod względem infrastruktury transportowej – tylu mostów, dróg, ścieżek rowerowych, chodników, linii metra i innych nowoczesnych rozwiązań komunikacyjnych nie obiecano chyba jeszcze nigdy.
Co łykną Polacy
– Deklaracji, które miały epatować wyborców rozmachem, rzeczywiście w kampania samorządowej było co niemiara – ocenia Wojciech Warski z Business Centre Clubu. – Była ona nastawiona na emocje, brakowało dyskusji merytorycznej i chłodnej analizy kondycji finansowej samorządów. Zwłaszcza w odniesieniu do składanych propozycji rozwojowych.
– W ogóle starcia kandydatów w wielkich miastach były mocno nieprofesjonalne, większość z nich kierowała swój program do wszystkich, czyli do nikogo – dodaje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Już w mojej gminie wyglądało to lepiej, w metropoliach cała kampania polegała na dorzucaniu coraz to nowych obietnic bez ładu i składu. Ale jestem przekonany, że Polacy potrafię patrzeć na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta