Chcemy, by w Piwnicznej ruszył czas
Rozmowa | Twórca Festiwalu Biegowego Zygmunt Berdychowski o urokach Piwnicznej i potencjale, jakim dysponuje nowy gospodarz imprezy, oraz planach na przyszłość.
Za nami pierwsze święto biegania w Piwnicznej. Czy już pan odetchnął?
Nawet najlepszy, najwspanialszy i najmądrzejszy lider nie zastąpi pracy zespołu. Przygotowaniem wydarzeń, które miały miejsce w Piwnicznej, zajmowało się łącznie kilkanaście osób, przez wiele miesięcy. Gdy skończyła się wiosenna fala pandemii, wiedzieliśmy, że musimy to zrobić na jak najwyższym poziomie. W zasadzie od maja zaczęliśmy działać na pełnych obrotach. Rejestracja gości, przygotowanie wystawców, w przypadku Festiwalu Lachów i Górali wysłanie korespondencji do zespołów, zapewnienie im odpowiednich warunków do pobytu. Żaden lider nie podołałby temu bez pomocy współpracowników.
W ilu biegach pan wystartował?
Tym razem było ich mniej niż w poprzednich latach. Kontuzja, której doznałem w lipcu, spowodowała, że nie mogłem się przygotować tak dobrze jak w latach 2017–2019, kiedy biłem swoje rekordy, zwłaszcza w biegach długich i oczywiście w Iron Runie. Ale wystartowałem na 1, 3 i 10 km, także na 23 km po górach. Każdy, kto biega, wie, że wcześniej czy później musi przyjść taki moment, że organizm powie: „Słuchaj, nie akceptuję tego, że w miesiąc robisz 350 km". Kolano odmówiło posłuszeństwa i trzeba było się pogodzić z tym, że cały sierpień nie mogłem biegać. Trasy były przygotowane bardzo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta