Warszawa kocha jazz. Od święta
Stolica lubi uchodzić za miasto jazzu. Tłumy oklaskują gwiazdy Warsaw Summer Jazz Days czy Jazz Jamboree. Codzienność jest mniej różowa: ostatnie trzęsienie ziemi w Akwarium Jazzarium pokazuje, jak trudno w naszym mieście utrzymać klub jazzowy.
Nwet tych, którzy nie śledzą stale życia jazzowego, zaskoczyła wieść, że zarząd spółki, do jakiej należy Akwarium Jazzarium, zwolnił jego pomysłodawcę i szefa Mariusza Adamiaka. Powodem miały być niezadowalające wyniki ekonomiczne. Właściciele zapowiedzieli utrzymanie jazzowego charakteru Akwarium, ale w zmienionej formule, ze zmniejszoną liczbą imprez (dotychczas odbywały się one codziennie), co miałoby wróżyć poprawę sytuacji. Nie rozstrzygając o trafności tych decyzji, zwłaszcza, że Adamiak przebywa za granicą i ich nie komentuje, kryzys w działającym ledwie od ośmiu miesięcy głośnym klubie w Złotych Tarasach, zdającym się być synonimem sukcesu, nasuwa pytanie o kondycję podobnych placówek. Czy w Warszawie, która chętnie zwie się miastem jazzu, można z niego wyżyć?
Najweselszy barak
Warszawa rozsmakowała się w jazzie już w latach 30. ubiegłego wieku. Wtedy to – uciekając przed Hitlerem z Berlina – przeniósł się do Polski Adi Rosner, trębacz i bandlider, jeden z pierwszych jazzmanów europejskich zdolnych konkurować z Amerykanami.
Entuzjazm dla muzyki synkopowanej wybuchł na nowo po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta