Być albo nie być siatkarzy w Espinho
Polacy zaczynają w piątek przedolimpijski turniej ostatniej szansy. Grają z Portoryko, Indonezją i Portugalią. Do Pekinu pojadą tylko zwycięzcy
Cztery lata temu Polacy wywalczyli olimpijską kwalifikację w Matosinhos, kilkanaście kilometrów od Porto, wygrywając decydujące spotkanie z Portugalią w tie-breaku. Znów grają na obrzeżach Porto, znów będą rywalizować z gospodarzami.
Po losowaniu do turniejów interkontynentalnych opinia była zgodna: polscy siatkarze mieli szczęście, w odróżnieniu od Hiszpanów, którzy musieli grać w grupie z Kubą i Niemcami. Mistrzowie Europy przegrali w Duesseldorfie dwa mecze i Pekinu nie zobaczą. Polacy, gorsi od Hiszpanów i w Moskwie, i w turnieju kontynentalnym w Izmirze, wciąż mają szansę, tym razem już ostatnią.
Rok temu, gdy wygrywali mecz za meczem w Lidze Światowej, nikt nie napisałby scenariusza, w którym nie byłoby wicemistrzów świata...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta