Bez reform nie zmniejszymy deficytu
Decyzje o obniżeniu podatków będą podejmowane w 2010 r. Trzeba jednak pamiętać, że zawsze rzutują one na poziom dochodów – mówi wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska
Rz: Czym przyszłoroczny budżet będzie się różnił od tegorocznego?
Elżbieta Suchocka-Roguska: Na pewno poziomem deficytu – 18,2 mld zł, prawie 9 mld mniej niż w ustawie budżetowej na 2008 rok.
Czy to realne założenie? Tyle wyszło z wyliczeń czy to raczej polityczna decyzja rządu?
Podstawą do określenia deficytu jest program konwergencji. Założyliśmy w nim, że w 2009 r. deficyt sektora finansów publicznych osiągnie 2 proc. PKB. Aby zrealizować to założenie, niedobór budżetu państwa może wynieść właśnie około 18 mld zł.
Wzrost cen to często samosprawdzająca się przepowiednia. Jeżeli powiemy, że szacujemy go na 5 proc., to wszyscy będą dostosowywać się do 5 proc.
A co jeśli ostrzeżenia ekonomistów okażą się trafione i już w tym roku dochody podatkowe będą niższe, a nie o 3 mld zł wyższe od założonych w budżecie, jak deklaruje minister finansów?
Każdy ma prawo do swoich szacunków. Ekonomiści są w o tyle lepszej sytuacji, że nie muszą uzasadniać, jak doszli do swoich prognoz. Po prostu je obwieszczają.
A te 3 mld zł dodatkowych dochodów podatkowych. Z czego bierze się ta nadwyżka?
Przede wszystkim przewidujemy wyższe od zapisanych w ustawie wpływy z PIT. To konsekwencja wyższej od zakładanej dynamiki wzrostu wynagrodzeń i zatrudnienia.
Czyli założenia na przyszły...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta