Wystarczyło w ten sukces wierzyć
Chorwacja – Niemcy 2:1. Piłkarze Slavena Bilicia pokonali faworyta turnieju. Niemcy jednak nie są tacy straszni
Chorwaci z Niemcami grać potrafią. Gdy w 1998 roku zdobywali brązowy medal mistrzostw świata we Francji, w ćwierćfinale pokonali ich 3:0. Ich ówczesny trener Miroslav Blażević, o tym, że chciałby zmierzyć się z Niemcami, mówił od początku turnieju. Wszyscy pukali się w głowę, po meczu ironicznie pukał się Blażević. Jednym z jego najlepszych zawodników był obecny selekcjoner Slaven Bilić.
Wczoraj w Klagenfurcie jego piłkarze przejęli inicjatywę, gdy tylko zorientowali się, że rywale nie mają zbyt wielkiej ochoty do atakowania. Ochoty, a raczej umiejętności. Słabość Niemców było przecież widać już w spotkaniu z Polską. Chociaż gola nie stracili, w obronie grali bardzo nieuważnie. Löw uparł się jednak, by przy zwycięskim składzie nie kombinować, nie zmienił ani jednego zawodnika. Niemieccy kibice liczyli, że da chociaż odpocząć Marcellowi Jansenowi, który nie radził sobie z Wojciechem Łobodzińskim. Jansen pojawił się jednak na boisku i zawinił przy pierwszym golu.
Bilić zrobił powtórkę swojej radości z Wembley, którą na serwisie YouTube.com można było znaleźć pod hasłem „Crazy celebration“. Chwilę później złapał się za głowę,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta