Fiasko „Operacji Tajlandia”
Nie ma kto zbierać polskich truskawek. Plantatorzy z Łobza postanowili sprowadzić Tajów. Przygotowania trwały pół roku. Wszystko zniweczyła jedna urzędnicza decyzja
Polskie truskawki cieszą się w świecie uznaniem. Jest na nie zbyt. Jest dobry odbiorca na naszym terenie, są doświadczeni plantatorzy. Tylko ludzi do zbiorów nie ma, więc postanowiliśmy sprowadzić zbieraczy z zagranicy. Przygotowania zajęły pół roku. W ostatniej chwili całą naszą pracę zniszczyli urzędnicy z Ministerstwa Pracy. Straciliśmy włożone pieniądze i dochody z truskawek, państwo polskie straciło podatki. Nie mogę tego zrozumieć – kręci głową Stefan Zalewski z Łobza na Pomorzu Zachodnim, który od trzech lat z synem uprawia 5 ha truskawek we wsi Karwowo.
Plantator Andrzej Dec (największa plantacja pod Łobzem – 30 ha truskawek): – Pierwszy raz w życiu widziałem moją żonę płaczącą. Sam z tego stresu chudnę, muszę się leczyć.
Anna Pustelnik-Misiewicz (20 ha truskawek): – Ludzie w urzędach nie zdają sobie sprawy, że prowadzenie plantacji to ryzyko finansowe i ciężka praca. Dlatego lekką ręką decydują o naszym być albo nie być.Plantator Bolesław Więckowski (12,5 ha): – To jest wielkie świństwo.
Panie grillują w ogródkach
Okolice Łobza to centrum Pomorza Zachodniego. Nie bez powodu nazywane są Małymi Bieszczadami. Teren faluje jak na pogórzu. Rzeka Rega płynie w głębokim wąwozie, wśród starego lasu.
– Osiem lat temu kupiliśmy 17 ha ziemi w sąsiadującej z Łobzem gminie Radowo Małe. Dziś mamy 100 ha, w tym 30 ha pól truskawkowych....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta