Prezydent wysokiego ryzyka
Z ostatniego unijnego szczytu Polska wychodzi wzmocniona. I to nie tylko dlatego, że prezydent Kaczyński nie rozrabiał, zagryzł zęby i nie rugał publicznie unijnych kolegów – pisze publicysta
Unia bez ujawniania podziałów, Polska bez swarów, a Lech Kaczyński mówiący ludzkim głosem – to zaskakujące, ale korzystne efekty ostatniego szczytu europejskiego. Dla Polski pojawiła się szansa ucieczki z obrzeży do centrum polityki UE, dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego – możliwość poprawy fatalnego wizerunku.
Wielką wartością ostatniego stanowiska Unii jest jednomyślność. Osłabiających wspólnotę różnic nie wywlekali na światło dzienne ani zwolennicy siłowej reakcji wobec Rosji, ani opowiadający się za niedrażnieniem niedźwiedzia. Bardzo się Rosja zawiodła, bo tradycyjnie planowała zagrać na tych podziałach.
Zasługa prezydenta
Jest w tym zasługa również prezydenta Kaczyńskiego. Wielu osobom taka pochwała wydaje się niesprawiedliwa. Przecież zachował się tylko normalnie i byłoby znacznie lepiej, gdyby zawsze był normalny – argumentują. Trzeba jednak docenić, że zagryzł zęby i nie rugał publicznie unijnych kolegów z powodu odrzucenia forsowanego przez niego przed szczytem siłowego wariantu postępowania wobec Rosji. Dzięki temu uniknęliśmy międzynarodowego skandalu. To nie zachwyt, to wielka ulga.Sam prezydent na tym zyskał: zarówno w swoich małych gierkach krajowych o wpływy w polityce zagranicznej, jak i na scenie międzynarodowej. Tym razem nikt nie mógł ani jemu, ani Polsce przyprawiać gęby „nawiedzonego Europy, chorego z nienawiści do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta