Przedszkolaki na niby
W stolicy przybywa przedszkoli, których nikt nie kontroluje. – Dla nas najważniejszym nadzorem są rodzice, którzy codziennie widzą, czego i w jakich warunkach uczą się ich dzieci – mówią właściciele tych placówek.
Ogród Marysieńki mieści się w przedwojennej willi przy ul. Dąbrowskiego na Mokotowie. Działa od września. Chodzi do niego 45 maluchów wieku od 2,5 roku do 4 lat. Dzieci bawią się w przestronnych, kolorowych salach, mogą korzystać z placu zabaw, łazienek dostosowanych do ich wzrostu.
Problem w tym, że placówka nie jest zarejestrowana jako przedszkole, ale firma, której przedmiotem działalności gospodarczej jest wychowanie przedszkolne. Dzięki temu nie musi spełniać wielu wymogów, m.in. sanitarnych i budowlanych. – Nie otrzymuje też dotacji na swoją działalność, ale też ani kuratorium, ani Biuro Edukacji nie ma nad nią nadzoru – mówi Beata Murawska, zastępca dyrektora miejskiego Biura Edukacji.
Przedsiębiorców, którzy prowadzą w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta