Upiory z kamienicy Johna
W Domu Literatury w Warszawie spotykali się pisarze zachowujący się przyzwoicie i tacy, którzy na nich donosili. Bywało, że tych pierwszych brano za drugich. I odwrotnie.
Tylko tu odważono się wszechwładnemu sekretarzowi KC, prawej ręce szefa partii, towarzyszowi Zenonowi Kliszce przerwać programową wypowiedź okrzykiem: „Mów głośniej, synku, bo cię nie słyszę!”, tylko tu w dyskusji powiedziano mu wprost: „Szanowny panie Kliszko, jeśli pan myśli, że pan może sobie tak rządzić kulturą, to pan się grubo myli!”. Z tej oto mównicy Antoni Słonimski zadał mu sztych, po którym towarzysz Zenon zgłupiał i sprowadzony został do właściwych wymiarów.
Dlatego ten dom w pierwszym rzędzie zamknięto w stanie wojennym i nigdy nie wrócił do dawnej formy. Zostały głosy w ciemności, których nikt nie słucha. Taki, heroiczny – rzekłbym, obraz Domu Literatury w Warszawie przedstawia Jarosław Abramow-Newerly w niewydanej jeszcze książce „Patent na życie”.
Taka wizja, prezentowana stosunkowo często przez pisarzy starszego pokolenia, obejmuje zazwyczaj jeszcze Władysława Broniewskiego recytującego wiersze kelnerce Janeczce roznoszącej w stołówce klubowe obiady, Janusza Szpotańskiego grającego w szachy z marzącym o utworzeniu Litfondu Jerzym Putramentem czy Igora Newerlego (ojca Jarosława) udzielającego dobrych rad – jako opiekun Kół Młodych Związku Literatów Polskich – nieopierzonym adeptom sztuki pisarskiej.
Marek Hłasko cytuje jedną z takich rad, którą uznał za najmądrzejszą, jaką usłyszał od człowieka piszącego: „Jeśli pan chce coś...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta