Krewetki na żywo i trzy łyżki pasty
Jeszcze kilka lat temu wystarczał mu kebab z budki. Teraz jest specem od włoskiej kuchni i płacze przy najłagodniejszej tajskiej zupie. Poznajmy kulinarne upodobania Mariusza Fyrstenberga
Mariusz zostawił mi prawo wyboru miejsca, w którym zjemy kolację. – Ważne, aby było włoskie jedzenie, najlepiej w okolicach centrum – zaznaczył.
Restauracja Chianti wydawała się odpowiednia. Jak się później okazało, mój przypadkowy wybór był strzałem w dziesiątkę.
– Gdy tylko dowiedzieliśmy się z żoną, gdzie idziemy, roześmialiśmy się. Przecież cztery lata temu zaprosiłem tu Martę na randkę – mówi tenisista, który poznał swoją miłość już w podstawówce.
– W czwartej klasie nasze drogi się jednak rozeszły, bo zmieniłem szkołę. Gdy miałem 21 lat, zorganizowałem w domu imprezę dla starych znajomych, na której pojawiła się Marta. Od tej pory przez trzy lata się spotykaliśmy. Później mieliśmy przerwę, a po paru latach zaprosiłem ją właśnie do Chianti i odnowiliśmy znajomość – Mariusz dodaje z uśmiechem.
Nadziane krewetki
Oboje nie potrafili sobie dokładnie przypomnieć, co jedli cztery lata temu. – Byliśmy za bardzo zajęci rozmową – twierdzi Marta. – Ja tylko pamiętam, że zamówiłem zupę, bo bałem się, że nie starczy mi pieniędzy na zapłacenie rachunku – żartuje w swoim stylu tenisista.Marta i Mariusz kulinarne gusta mają podobne – jednogłośnie na przystawkę zamówili owoce morza.
– Kiedyś nie lubiłem krewetek, ale się do nich przekonałem. Pamiętam, jak zaprosiłem Martę do restauracji, w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta