Karaibska farsa Miedwiediewa
"Niet, niet”. To właśnie usłyszał pewien reporter od rosyjskiego ochroniarza, gdy zapytał go o komentarz do incydentu na pokładzie niszczyciela „Admirał Czabanienko”, który z prezydentem Dimitrijem Miedwiediewem na pokładzie zacumował w zeszłym tygodniu u brzegów Wenezueli.
Oprócz wielkiej pompy i armatniego salutu, towarzyszących obowiązkowo takim wizytom, było też trochę zamieszania. Kiedy na pokład okrętu wspinał się prezydent Wenezueli Hugo Chavez, jego potężni ochroniarze usiłowali wejść za nim po trapie. Zostali jednak zatrzymani przez swych równie napakowanych rosyjskich kolegów. Wenezuelczycy, jak się zdaje nieznający rosyjskiego, próbowali się przepchnąć. Rosjanie, jak się zdaje niemówiący po hiszpańsku, dali odpór.
Szybko wszystko wróciło do normy. Reszta wizyty Miedwiediewa w Ameryce Łacińskiej potoczyła się już gładko. Rosyjski prezydent dodał jeszcze kilka samolotów pasażerskich do wartego 4,4 mld dol. sprzętu wojskowego sprzedanego Wenezueli od 2005 r. Na Kubie Miedwiediew spotkał się z chorym Fidelem Castro i zwiedzał wyspę z jego bratem Raulem. 1 grudnia rosyjskie okręty...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta