Jedna scena, wiele atrakcji
Marek Szyjko, dyrektor naczelny Teatru Wielkiego w Łodzi
RZ: Czego oczekuje publiczność, przychodząc do łódzkiej opery?
Marek Szyjko: Na całym świecie
– i nie ma znaczenia, czy jesteśmy w Łodzi, we Frankfurcie, w Mediolanie czy we Wrocławiu – publiczność pragnie zobaczyć dobre, mądre, a czasami dowcipne przedstawienie. Chcemy więc, żeby nasz teatr stawał się coraz lepszy. Jesteśmy chyba pierwszą operą w Polsce, która już w marcu tego roku wydała roczny program na następny sezon. Zrobiliśmy także badanie marketingowe i na pierwszym miejscu ankietowani wpisali: „więcej oper”, na drugim – „więcej baletu”, a na trzecim: „więcej musicali”.
A czego mniej?
Mniej operetki.
W jaki sposób próbuje pan zdobyć jednak także nowych widzów?
Wyszliśmy z intensywną reklamą do łodzian przed zbliżającą się premierą „My Fair Lady” Fredericka Loewe. Jesteśmy obecni w telewizji, radiu, prasie, w tramwajach i autobusach oraz na wiatach przystanków. Kusimy olbrzymim bannerem umieszczonym na frontonie teatru, pod którym z kolei chwalimy się, że na naszej scenie w ostatnim sezonie gościliśmy takich mistrzów, jak Placido Domingo i Michaił Barysznikow.
Czy poza reklamą ma pan pomysł, jak zaprosić osoby, które omijają operę?
Rozpoczynamy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta