Fotoobrazy malowane cyfrą
To naprawdę zdjęcia! Na nich – tynki, żaluzje, firanki, cienie na ścianie. Niemal abstrakcyjne kadry służą Andrzejowi Andrychowskiemu za punkt wyjścia. Na nie nakłada (za pomocą komputera) kolejne warstwy – plamy, spękania, zadrapania.
Potem całość zostaje przeniesiona na płótna rozciągnięte na blejtramach i oprawione. Powstają kompozycje efektowne, do złudzenia imitujące malarstwo. Tylko… brak w nich emocji, przemyśleń, podskórnych treści. Czy uroda prac to zrekompensuje? Przekonajmy się w Galerii Obok ZPAF (pl. Zamkowy 8), wystawa czynna do 20 lutego.